20.06.2018 Dzień operacji
…Ognista włócznia zakończona ostrym stalowym grotem od kilku dni przeszywa...

…Ognista włócznia zakończona ostrym stalowym grotem od kilku dni przeszywa nasze serca.

Dziś wyjątkowo ból miłości do córki daje się we znaki. Włócznia tkwi w naszych ciałach i drażni każdy skrawek klatki piersiowej nawet przy najmniejszym naszym ruchu. Nie możemy jej wyciągnąć bo się pogorszy. Nie możemy jej zostawić bo bardzo boli i kuje. Trapi nasze ciała i scala się z nami tworząc jakby jeden organizm a jej gorący żar wypala nas od środka …coraz bardziej…

Poranne krakowskie korki nie sprzyjały dotarciu do celu na czas, pomimo rezerwy jaką zawsze bierzemy gdy dojeżdżamy. Plan i godzina operacji była ustalona jak na wariackich papierach dzień wcześniej. Tu na kardiologii pewne jest tylko słowo „teraz” nie istnieją inne pojęcia jak „przyszłość” „jutro”, „potem” . Wbiegając pośpiesznie na oddział ujrzeliśmy aniołka w swoim łóżeczku. Może odwołane? Ulga bo będzie więcej czasu aby być przy córce najdłużej jak to możliwe – znów naciągając czasoprzestrzeń. Jednak o 9.00 Ewelinkę odwoziliśmy wózkiem na blok operacyjny w towarzystwie pielęgniarki.

(Ewelinka w wózku podczas odwożenia na sale operacyjną)

Nigdy nie sądziliśmy, że nasza Krakowianka w takich okolicznościach pierwszy raz w życiu pojedzie wózkiem. To takie normalne tak na dworze jechać wózkiem na świeże powietrze , na spacer. Teraz ta czynność dla nas stała się wyjątkowa i celebrowana w kontekście zaistniałej sytuacji. Córeczka od samego rana czuła niepokój, mało się uśmiechała i była pobudzona, jakby wystraszona. To potworna rzecz wieść swoje dziecko, które nieustannie zerka swoim ufnym wzrokiem prosto w nasze oczy  a my rodzice mając w świadomości, że góra na jaką ją wieziemy może okazać się za stroma…

        Lekarze nie obiecują cudów, nie pozostawiają złudzeń, nie są optymistami, nie przewidują, nie mają magicznej różdżki ani szklanej kuli. Mają dar z nieba lecz tylko na tyle na co Bóg im przyzwoli. Nie chcieliśmy wtedy dojechać wózkiem na blok operacyjny za szybko, łapczywie i zażarcie wykorzystywaliśmy każdą możliwą sekundę z naszym dzieckiem. Nigdy nie zapomnimy tych oczu Ewelinki gdy spoglądała na nas swoim ufnym niewinnym wzrokiem tak jakby rozumiała sytuację i pokornie godziła się na swój los . Raz po raz jadąc  długim szpitalnym korytarzem sufitowe lampy oświetlały jej twarz naprzemiennie dzieląc się światłocieniem z mrokiem.

Oprócz szumu jadącego wózka słychać było odgłosy ciężkich kapiących łez, które ściekały z naszych ubrań i twardo niczym kamienie uderzały o posadzkę.

Po szóstej godzinie naszej agonii, konając pod drzwiami bloku operacyjnego usłyszeliśmy słowa otuchy. Ewelinka została przewieziona na sale intensywnej terapii. Plan operacji został wykonany w całości bez niespodzianek- na tym etapie korekty serduszka jaką na dziś zaplanowano. Tymczasem grot włóczni w naszym ciele przestał już tak doskwierać i zrobił się jakby mniej ostry a jej żar  jakby mniej intensywny. Teraz wszystko zależy od Boga.  Czekamy,  opiekujemy się oraz dalej modlimy.

Pogoda nad Krakowem jest dziś obiecująca…

About Author
admin

Leave a Comment

Name*
Email*
Website