2.03.2019 Powrót do domu.
Już od dawna wyglądaliśmy zza szpitalnego okna w nadziei na...

Już od dawna wyglądaliśmy zza szpitalnego okna w nadziei na słoneczny i ciepły dzień w Krakowie.

Po równych 4 tygodniach możemy zostawić Królewskie klimaty i powolutku wracać do normalności. Przekroczyliśmy próg szpitalnej furtki pośpiesznie pakując wszystkie bagaże do samochodu. Wiele razy zastanawialiśmy się jak my będziemy się czuć opuszczając szpital, wiele razy żegnając wychodzące szczęśliwe dzieciaki a sami pozostając w środku. Chcielibyśmy już nigdy nie wracać…

Zdajemy sobie jednak sprawę, jak wiele zawdzięczamy temu szpitalowi, lekarzom i całemu personelowi za opiekę i dołożenie wszelkich starań w ratowanie Ewelinki. Zawdzięczamy im życie naszej córki ! Nie wszystko jest idealne, wiele rzeczy można by poprawić, zmienić. Jednak na wiele szpital nie ma funduszy a woli przeznaczyć posiadane środki aby ratować pociechy. Szkoda, że o każdy grosz lekarze sami muszą walczyć. Powinni skupiać większą uwagę na swojej misji, nie zajmując się polityką i finansami.

Zdążyliśmy się już przyzwyczaić do całego personelu a personel do naszej obecności. Każdy pokochał naszą zawsze uśmiechniętą Ewelinkę. Było to czuć najbardziej opuszczając szpital. Miesiąc pobytu był dla nas bardzo niestabilny. Od przyjazdu uczucia takie jak łzy, euforia, nadzieja, miłość i wiara towarzyszyły nam każdego dnia. Uczucia te przeplatały się wzajemnie ciągnąć raz naszą psychikę w dół, to w górę i testując wytrzymałość do granic możliwości. W przetrwaniu pomagali nam najbliżsi, przyjaciele, życzliwe osoby oraz firmy ułatwiając funkcjonowanie, czuwanie i pobyt przy córce. To pozornie nie tak wiele ale w realnej rzeczywistości jaka nas spotkała, to naprawdę dużo znaczy. Dziękujemy! W ostatnich dniach naszego pobytu pożegnaliśmy Tosię, która zapukała do piotrowej bramy. Po półtora rocznej walce jej mamy Kasi o zdrowie dziecka, nastąpił zwrot i załamanie zdrowia dziewczynki. Nie da się opisać również naszego bólu i straty zwłaszcza, że większość dzieci i rodziców często się zaprzyjaźnia. Każda historia „serduszkowego” dziecka jest nam bliska bo dotyka nas pośrednio. Małe anioły i ich dalsze losy są ściśle zależne od samego dziecka, komplikacji wady oraz wad towarzyszących, które dodatkowo obciążają organizm. Nad Krakowem raz świeci słońce a raz pada deszcz.

Tylko niebiosa wiedzą komu dane będzie stanąć pod parasolem …Tutaj wiele ludzi się zna. To serduszkowe grono nie jest aż tak wielkie. Większość powraca na badania lub na kolejne operacje i pobyty. Będziemy dalej prowadzić tego bloga dla innych rodziców ku pomocy i dla wszystkich, którym los Ewelinki nie jest obojętny. Walczymy o przyszłość córki, dlatego tak ważny jest każdy 1% z podatku oraz najmniejszy gest wciągnięty w stronę dziecka. Nie umiemy przewidzieć przyszłości, dlatego musimy przygotować się na każdą ewentualność. Tak jeszcze wiele przeszkód trzeba pokonać i tak wiele zebrać sił na kolejne miesiące i lata.

Ewelinka na nowo poznaje swój dom. Gojąca się blizna na klatce piersiowej aniołka, daje nam nadzieję na lepsze jutro. Powolutku zaczynamy rozglądać się za osobami, które zajmują się rehabilitacją ruchową dzieci po operacjach kardiochirurgicznych. Osoby te powinny posiadać odpowiednie uprawnienia i doświadczenie. Jeśli ktoś może dać namiary w okolicy to prosimy o kontakt. Ewelinka zaczyna czuć się doskonale w swoich czterech kątach i powolutku się aklimatyzuje. Po ciężkim wirusie jaki nas dopadł tuż po operacji i przedłużył nasz pobyt w Krakowie powracamy z „tarczą na piersi” . Dziewczynka zaczyna coraz więcej jeść i z każdym nowym dniem więcej się uśmiechać…

Ewelinka w domu

Jesteśmy szczęśliwi być znowu wszyscy razem…

Dziękujemy wam, że z nami cały czas jesteście…

About Author
admin

Leave a Comment

Name*
Email*
Website